Bez kategorii

Podsumowanie konkurencji poszukiwań w lawinie – Memoriał Jana Strzeleckiego.

11 marca 2019

W poprzednią sobotę, podczas Memoriał Jana Strzeleckiego w narciarstwie wysokogórskim, miałem ogromną przyjemność przeprowadzić konkurencję “lawinową”, która obejmowała poszukiwanie detektorem oraz sondowanie zasypanego.Ostatni raz taka konkurencja w ramach zawodów skialpinistycznych odbyła się 20 lat temu, na 90 rocznicę TOPR :).
edit: Dotarła do mnie informacja, że podobna konkurencja była też na 100 rocznicę TOPR w 2009r 🙂

Bardzo cieszę się, że w trudnych warunkach w których przyszło nam organizować Memoriał (, znalazło się miejsce na tego typu rywalizację. Tym samym “zmusiliśmy” wszystkich zawodników do wyciągnięcia lawinowego ABC.

Poszukiwanie na czas stanowiło z pewnością ciekawe doświadczenie dla zawodników, dla mnie natomiast było okazją do poczynienia pewnych obserwacji – wnioski przedstawiam poniżej w krótkim podsumowaniu. Piszę tutaj o poletku lawinowym gdzie stałem ja, nie wiem jak to wyglądało na drugim, ale pozwolę sobie przypuścić że podobnie.

Ogromnie cieszy mnie fakt, że Młodzieżowy Klub Wysokogórski ZAKOS już od samego początku pokazuje młodzieży wszystkie tematy związane z bezpieczeństwem. Dzieciaki wymiotły konkurencję lawinową 🙂 (szukały na tym samym polu co dorośli). Brawo! (Młodzież w konkurencji podbieg również musiała nieść ze sobą całe Lawinowe ABC! :))

Fot. http://www.michalpolinski.pl

Wracając do całokształtu konkurencji u dorosłych.

Smutna prawda jest taka że na 27 osób (trochę zaokrąglę oraz wyolbrzymię):
– 90% osób nie pamiętało jak przebiega cały proces szukania, głównie ostatnia faza szukania, masa ludzi pochylała się nad śniegiem tak, że detektor był 30-40cm NAD śniegiem (powinien być jak najbliżej powierzchni).
– 20% osób wykonało poprawnie etap Fine Search (szukanie po krzyżu).
– 2-3 osoby wykonały poprawnie sondowanie

Fot. http://www.michalpolinski.pl

Były 2 przypadki gdzie zakłócenia telefonu komórkowego było słychać w głośniku detektora. Tutaj już w trakcie konkurencji pomyślałem sobie, że za wyłączenie / zostawienie telefonu powinny być dodatkowe punkty dla zawodnika (do poprawienia za rok). Osoby stojące w zasadzie na zasypanym miały wskazania po 6-8-9 metrów (tak skakał sygnał). W chwili gdy zabrałem telefony od zawodników, wskazania od razu poprawiły się. Pamiętajcie, że tryb samolotowy w telefonie to nie to samo co wyłączenie telefonu. Wspomniana w instrukcjach obsługi detektorów odległość 50 cm w trakcie szukania dotyczy każdego rodzaju elektroniki ale także guzików magnetycznych czy innych metalowych przedmiotów!

Dwie osoby miały detektor z wypożyczalni – nie bardzo wiedziały jak go obsłużyć. Oznacza to, że osoby które wypożyczyły ten sprzęt, nawet się z nim nie zapoznały.
Dodatkowo były to stare detektory (mocno wyeksploatowane) i pokazywały niepoprawne wartości. Taki sprzęt trzeba sprawdzić, czy jest w pełni sprawny technicznie. Bez owijania powiem, że wypożyczalnia powinna brać odpowiedzialność za wypożyczenie niesprawdzonego / niesprawnego sprzętu.

Kilka osób miało detektory Arvy (ARVA 3Axes, ARVA Evo, ARVA Evo3+, ARVA Evo4) – one są strasznie niewygodne (nie mają kabury przez co nie można go „dociągnąć” do powierzchni śniegu), kilka osób miało zdjęte całkowicie (co jest niedopuszczalne ale za poźno na to zwrócilem uwagę). Reszta miała detektor pod samym nosem, więc nie byli w stanie przeprowadzić poprawnie poszukiwania szczegółowego (przy śniegu).

Na koniec temat który uwielbiam 😉 – stare, 2-antenowe detektory (ich całe szczęście było tylko kilka) – osoby z tym sprzętem miały ogromny problem w ostatniej fazie szukania (czyli tej, gdzie istotna jest trzecia antena). Jeden BCA Tracker DTS (wycofany z produkcji) pokazał 2.2 metra gdy osoba szukająca miała detektor położony na śniegu (rzeczywista głębokość zasypanego to 0.9-1 metr). Drugi detektor to stary Mammut Barryvox Opto 3000 (taki czerwono-czarny, wycofany z produkcji w 2007 roku).

W powyższych uwagach absolutnie nie chodzi o to, aby wytykać uczestnikom nieudolność. Mnie osobiście w ogóle nie interesował czas szukania. Idea była taka, żeby wszyscy sobie przypomnieli o co chodzi podczas szukania zasypanego partnera.

Mam nadzieje, że dzięki tej zabawie pomyślicie o wybraniu się (może i ponownie) na szkolenie lawinowe. Pamiętajcie, w góry chodzimy z partnerami i to od nas może zależeć ich życie.

Było nam bardzo miło jak już po zawodach, przy piwku doceniliście ten element zawodów 🙂

p.s
Następnym razem będzie trudniej ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *